Jak okiełznać swoje pieniądze korzystając z trzech prostych strategii? Czasami najlepszą reakcją na nasze problemy są rzeczy najłatwiejsze do wprowadzenia.
Zacznę ten wpis od pewnego szoku co dla niektórych. Kiedyś nie było Internetu 😉 Ok, może i był, ale wyglądał on zdecydowanie inaczej niż dzisiaj. Młodsza część moich czytelników może sobie z tego nie zdawać sprawy. Za to starsi na pewno pamiętają czasy gdzie, aby połączyć się z siecią, trzeba było się do niej “wdzwaniać”. Tutaj podrzucam film mówiący o całym tym procesie - klik. Miłego seansu, ale po jego obejrzeniu wróćcie do mnie 😉
Do tej pory pamiętam jak moja pierwsza styczność z Internetem (na okres dłuższy niż kilka minut - dosłownie) odbyła się w jednej z osiedlowych kafejek internetowych. Za zawrotną kwotę 3 złotych i 50 groszy można było spędzić aż godzinę w sieci 😉 Sprawdzić pocztę, posurfować po Internecie i grać w gry. A jak już przy grach jesteśmy to moim ulubionym gatunkiem takich produkcji - i do tej pory tak zostało - były zawsze gry strategiczne. A to, co było dla mnie urzekające w tych grach to mnogość wyboru i tego, w jaki sposób można było osiągnąć cel, który się chciało.
Tylko co zwykłe gry komputerowe mają wspólnego z finansami osobistymi? Według mnie bardzo wiele. Bo tak samo jak w grach strategicznych, tak samo i w finansach osobistych można stosować odpowiednie taktyki, aby osiągać zamierzone przez nas cele. I właśnie o kilku takich strategiach - a dokładnie trzech z nich - chciałem dzisiaj napisać coś więcej.
Najpopularniejszy mit o oszczędzaniu
Wiesz, jaki jest najpopularniejszy mit związany z oszczędzaniem pieniędzy? Pozwolę Ci się przez moment zastanowić, choć podejrzewam, że możesz już znać odpowiedź na to pytanie. Ba zakładam też, że mogłeś się z tą odpowiedzią już wielokrotnie spotkać. Czy to u samego siebie, czy u kogoś Ci bliskiego 😉
Odpowiedzią na to pytanie jest to zdanie (lub jakaś jego konfiguracja): Nie oszczędzamy pieniędzy, bo nie mamy z czego ich oszczędzać. W końcu na koniec miesiąca, po opłaceniu wszystkich rachunków
i innych zobowiązań nie zostaje nam już żadna złotówka na koncie pozwalająca choćby na cokolwiek. A nawet jak zostaje, to jest to tak mała kwota, że szkoda ją przeznaczać na swoje oszczędności. Bo przecież budzi ona jedynie uśmiech na naszej twarzy 😉
Jesli planujesz zostać tyranem to tutaj jest stosowna instrukcja 😉 #Netflix pic.twitter.com/Zz5lgfI3IT
— Jakub Skrobacz (@jakub_skrobacz) August 31, 2021
Znasz takie uczucie? Ewentualnie masz takie myśli? Jeśli tak, to witaj w klubie, ponieważ samemu przez wiele lat miałem podobne podejście 😉 Skoro podążając za najpopularniejszym wzorem związanym z finansami osobistymi (czyli Zarobki - Wydatki = Oszczędności) ślepo wierzyłem, że skoro na koniec każdego miesiąca nie zostaje mi nic na koncie to znak, że nie mam z czego oszczędzać.
I o ile ten wzór, który teraz przypomniałem, jest jak najbardziej prawdziwy i pozwala, nam na bardzo dokładne określenie jak wygląda struktura naszych finansów, to może powodować, właśnie takie błędne myślenie. Jakie? Takie, że można oszczędzać tylko z tego, co zostanie nam po zapłaceniu wszystkich naszych zobowiązań.
A to nie prawda 😉
Ten przyjemny moment na koniec miesiąca
Jaki jest najprzyjemniejszy moment dla każdego pracownika etatowego? Nie, nie będzie to pójście na płatny urlop 😉 Ani też darmowa kawa z ekspresu na stołówce 😉 Owszem są to wszytko bardzo fajne rzeczy, ale nie o nich chciałem pisać. Mowa tutaj o wypłacie naszej pensji czy jak przyszło nam nazywać comiesięczny przelew od naszego pracodawcy 🙂
Czy wyobrażasz sobie sytuację, w której Twoja pensja jest płacona na samym końcu? Albo, że możesz nie otrzymać swojej pensji, bo Twój pracodawca, zamiast Ci przelać pieniądze, wolał opłacić swoje nowe auto lub luksusową wycieczkę? Jak się wtedy czujesz, wiedząc, że taka sytuacja miała miejsce? Zakładam, że bardzo słabo. Już pominę fakt tego, jakie epitety nasuwają się na myśl, gdy rzeczywiście dochodzi do takiego zdarzenia. Na szczęście to jest tylko przykład i mam nadzieje, że nigdy Cię on nie spotka. Miał on na celu pokazanie jednej rzeczy. A raczej porównanie Ciebie do Twoich
oszczędności 😉
Zostań pracodawcą swoich oszczędności
Bo w tym przykładzie nasze oszczędności to Ty a Ty jesteś pracodawcą dla swoich oszczędności. Skoro już wiesz, jakbyś się czuł, nie otrzymując wynagrodzenia za swoją pracę, to w podobny sposób czują się Twoje oszczędności, na które nie odkładasz z miesiąca na miesiąc.
I zdaje sobie sprawę, że ten przykład i obdarzenie oszczędności ludzkimi cechami może być lekko zwariowane. Ale skoro większość z nas oczekuje, że wypłata, która pojawia się na naszym koncie, jest za naszą pracę, to takie samo podejście powinniśmy stosować dla swoich oszczędności.
Najpierw płać sobie
Tak jak Twój pracodawca płaci najpierw Tobie za wykonaną pracę, tak samo Ty płać najpierw sobie -
a raczej swoim oszczędnością, aby mogły one dla Ciebie pracować. I rób to zawsze wtedy gdy dostajesz swoją wypłatę, żeby później się nie okazało, że na końcu (po opłaceniu swojego nowego auta i luksusowej wycieczki 😉 ) nie masz, z czego tego robić.
Płacenie najpierw sobie pozwoli w bardzo szybki sposób zbudować zaplecze finansowe, które
w przyszłości na pewno zaprocentuje. A wyrobienie sobie odpowiedniego nawyku z tym związanego wcale jakoś wiele nas nie kosztuje. Mógłbym powiedzieć, że nawet nic, bo stałe zlecenie ustalone na naszym rachunku bankowym, zazwyczaj jest darmowe i wymaga od nas tylko kilku kliknięć. Tylko one dzielą nas od budowy swoich pierwszych oszczędności, które zaczną być widoczne w bardzo krótkim czasie.
Zaciekawiony wpisem? Jeśli tak to dołącz do mojego newslettera, aby zawsze być z nimi na bieżąco 🙂 Zaczekaj to jeszcze nie wszystko - dodatkowo otrzymasz DARMOWEGO e-booka pomagającego oszczędzać pieniądze 🙂
Bajka o Kopciuszku
Pamiętacie bajkę o Kopciuszku? A raczej konkretną część mówiącą o tym jak to zła macocha chciała uniemożliwić Kopciuszkowi uczestnictwo w przyjęciu na zamku? Jak wszyscy wiemy, aby ta mogła pojechać na zabawę, musiała najpierw oddzielić mak od popiołu. Ewentualnie inne ziarno, bo wersji tej baśni jest naprawdę wiele 😉 Nie mniej jednak, taki był wymóg postawiony przez jej opiekunkę.
Wszyscy wiemy, jak to się później potoczyło. Ziarno zostało oddzielone od popiołu przez pomocne zwierzęta a strój oraz piękną karocę Kopciuszek dostał od dobrej matki chrzestnej 🙂 Z pewnymi ograniczeniami rzecz jasna, ale ostatecznie wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
Tylko w jakim celu przypominam tę kultową opowieść właśnie teraz? Zależy mi przede wszystkim na pokazaniu jednej rzeczy. A mianowicie kupki połączonego maku i popiołu. Taką bezwładną i nijaką ciemną masę, która nie nadaje się do niczego. Gdzie wartościowe nasiona są brudne od popiołu pochodzącego z komina. I jak już jesteśmy przy dość metaforycznym brzmieniu tego wpisu, to pozwolę sobie porównać tę mieszaninę do struktury naszych wydatków.
Kategoryzacja wydatków
Bo nasze wydatki można w najprostszy możliwy sposób podzielić zawsze na trzy kategorie. Pierwszą
z nich będą nasze potrzeby (mak). Czyli ta część naszych wydatków, której w żaden sposób nie można ograniczyć. Do tej grupy będą się zaliczać wszystkie te koszty, które pozwalają nam normalnie funkcjonować.
Drugą kategorią naszych wydatków będą nasze zachcianki (popiół). Czyli te wydatki, które należy ograniczać, bo to one w niekontrolowany sposób osuszają nasze konto bankowe z naszych ciężko zarobionych pieniędzy. To są te koszty, które w żaden sposób nie są nam potrzebne do życia.
A gdzie trzecia kategoria związana z naszymi wydatkami? Tak jak w bajce o Kopciuszku, gdy uda nam się oddzielić potrzeby od zachcianek pojawią się pieniądze na nasze oszczędności i przyszłe inwestycje 😉 U Kopciuszka była to piękna suknia i karoca pozwalająca pojechać na bal i poślubienie księcia. W naszym przypadku będą to dodatkowe pieniądze zabezpieczające naszą finansową przyszłość.
Oczywiście nie są to jedyne kategorie, na które można podzielić własne dochody. Każdy z nas w inny sposób będzie kategoryzował własne wydatki, prowadząc swój budżet domowy. Ważnym jest jednak, aby umiejętnie to robić i przede wszystkim panować nad tym. Bo dzięki temu nasz bal będzie trwał dłużej niż do północy i nie skończy się zniknięciem ani sukni, ani karocy 😉
Czy wiesz jak ulepić bałwana?
W miejscach, w których pada śnieg, wszystkie dzieci wiedzą od czego trzeba zacząć lepienie bałwana 😉 Najpierw w rękach należy skleić małą kulkę ze śniegu. Następnie dokleić do niej co raz to więcej białego puchu. Z czasem nasza kula robi się tak duża, że nie damy rady jej trzymać w rękach i musimy zacząć ją w końcu toczyć. W ten sposób zaczyna ona nabierać jeszcze większego rozmiaru
i w zasadzie do momentu, do którego starcza nam sił możemy ją dalej turlać.
Budowę takiej kuli śnieżnej w fajny sposób przedstawiają różnego rodzaju kreskówki. Pewnie gdzieś kojarzy Ci się taka scena, że ze szczytu góry stacza się najpierw niewielkich rozmiarów mała, biała kulka. Wraz z kolejnym swoim obrotem nabiera ona nie tylko większego rozmiaru, ale i prędkości. Oczywiście na końcu tego szaleńczego turlania znajduje się jakaś postać, która dostaje taką “śnieżką” prosto w nos. Śmiechu co niemiara 😉
A czy zdajesz sobie sprawę z tego, że w podobny sposób można zdzielić w nos własne długi?
Metoda “Kuli Śnieżnej”
Ten rodzaj strategi spłaty swojego zadłużenia nazywany jest metodą “Kuli Śnieżnej”. W podobny sposób, który podałem powyżej i ten wymaga od nas toczenia kuli. Tylko tym razem nie będzie to kula zbudowana ze śniegu, ale z pieniędzy. Ok, może też nie będzie to “kula” w dosłownym tego słowa znaczeniu, ale już wyjaśniam, o co w tym wszystkim chodzi.
Działanie tej strategii polega na tym, że w pierwszej kolejności wszelkimi możliwymi sposobami spłacamy najniższe zadłużenie, które posiadamy. To właśnie ono staje się naszym priorytetem i to głównie na nim skupiamy swoje wysiłki związane z pozbyciem się naszego zobowiązania.
Dopiero w momencie jego spłaty wszystkie nasze zasoby przekierowujemy do spłaty kolejnego zadłużenia. Czyli tak naprawdę pieniądze, które do tej pory służyły nam do pozbycia się jednego kredytu, dołączamy do pieniędzy służących nam do spłaty innego. I tak dalej i tak dalej.
Małymi krokami do celu
Każda spłata naszego zadłużenia powoduje uwolnienie pewnej kwoty pieniędzy, które od razu przeznaczamy na spłatę kolejnego. I w podobny sposób jak przy budowie kuli śniegowej budujemy swoją “kule” pieniędzy ułatwiająca nam spłatę wszystkich kredytów.
W ten sposób w coraz to krótszym czasie udaje nam się pozbywać pojedynczych długów.
A to daje nam nie tylko dodatkowe pieniądze (w końcu w pewien sposób je uwalniamy), ale
i pokazuje, że nasze wysiłki w spłacie zobowiązań przynoszą zamierzone efekty. W końcu jedna pożyczka za drugą staje się historią a my wzmocnieni tymi sukcesami mamy więcej motywacji, aby się ich pozbywać. I tak to się “toczy” do momentu całkowitej spłaty wszystkich zobowiązań 🙂
Znacie jakieś inne strategie pomagające w okiełznaniu finansów osobistych? A może macie autorskie rozwiązania pomagające w osiąganiu swoich finansowych celów? Piszcie śmiało w komentarzach 🙂
Pozdrawiam.
Linki do powiązanych artykułów
- Dlaczego warto prowadzić budżet domowy?
- Złe nawyki finansowe utrudniające oszczędzanie
- Odroczona gratyfikacja a oszczędzanie pieniędzy
- Najpopularniejsze mity dotyczące oszczędzania pieniędzy
- Podstawowe zasady racjonalnego wydawania pieniędzy
- Najczęstsze błędy finansowe, które popełniamy
- Podstawowe zasady oszczędzania pieniędzy
- Długi - jak sobie z nimi radzić
- Jak mądrze uzupełnić budżet domowy
- Budżet domowy – gdzie i dokąd płyną Twoje pieniądze
- Na czym NIE warto oszczędzać pieniędzy?
- W jaki sposób nieświadomie marnujemy pieniądze?
- Błędy poznawcze czyli jak zdarza nam się podejmować finansowe decyzje
- Finansowe podsumowanie roku czyli jak zamknąć rok w finansach osobistych
Cześć! Mam na imię Jakub, ale wolę jak się mówi do mnie Kuba. Na co dzień pracuje na etacie (niezwiązanym z tematyką bloga), ale za to w nocy, gdy nikt nie patrzy - walczę ze złymi nawykami finansowymi oraz zmęczeniem, bo kto ma małe dziecko, ten wie, jakie to stawia przed nim wyzwania 😉 Dzięki temu nietypowemu hobby (mowa o finansach oczywiście 😉 ) zostałem bohaterem w naszym domu. Zresztą jak wiadomo - nie każdy heros musi nosić pelerynę 😉 Czytaj dalej
Mogą Cię zainteresować
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.
Zostaw komentarz