Trzecie urodziny bloga

Ciasto urodzinowe

Mamy za sobą już ponad 1095 dni od uruchomienia mojego bloga. Jeśli starasz się przeliczyć ile to lat to cyferka, którą musisz mieć właśnie przed oczami, powinna wskazywać 3. Dokładnie tyle lat już on istnieje. Szmat czasu jakby nie patrzeć. A z racji tego, że już jakiś czas temu obchodził swoje urodziny, to ten wpis będzie zawierał garść statystyk, podsumowań, przemyśleń i takich tam innych rzeczy związanych z tą specjalną okazją 😀

 

Muszę na wstępie powiedzieć, że ten rok bardzo, ale to bardzo szybko mi minął. Jeszcze niedawno pisałem podobny wpis z okazji drugich urodzin bloga, a tutaj już pojawia się ten związany z jego trzecimi urodzinami.

Co się zmieniło od tamtej pory? 

Napisanie, że ogrom rzeczy to byłoby delikatne niedopowiedzenie 😉 Aż specjalnie na tę okazję, przeczytałem sobie poprzedni wpis, aby sprawdzić, co w nim zapowiadałem. 

A trochę tego było, bo poruszyłem w nim sprawy związane z tacierzyństwem, rozwojem newslettera, a także wspomniałem o tajemniczej publikacji, która to lada dzień miała się pojawić. Nie zapominając, o większym moim uczestnictwie, w social mediach. 

Co z tego wypaliło a co nie? 

Znajdzie się to na pewno w tym wpisie 🙂 

Ale zanim do tego dojdzie, postanowiłem przyjąć kolejność przedstawiania poszczególnych informacji o blogu, w taki sam sposób, jak to robiłem, przy okazji poprzednich tego rodzaju publikacji. 

Czyli zajrzymy do moich statystyk, sprawdzimy, kto mnie odwiedza, które artykuły były najchętniej czytane i co w moich social mediach przykuwało największą uwagę. 

Dopiero po tej części znajdzie się część podsumowywująca oraz ta mówiąca nieco więcej o planach na przyszłość 🙂 

Dla niecierpliwych poniżej jest spis treści 🙂

Taka nowość ostatnio przeze mnie wprowadzona na blogu, która fajnie się sprawdza i pozwala przeskoczyć do interesujących fragmentów tekstu 🙂 

Także zapraszam 🙂


Znajdź mnie w social mediach


Statystyki bloga

No to przejdźmy do części z cyferkami, czyli do statystyk, które dzięki uprzejmości wujka Google mogę zaprezentować światu i Tobie mój czytelniku. A prezentują się one następująco.

I muszę powiedzieć, że nie jest tak bardzo źle 🙂  

Czemu tak uważam? 

Zdarzyło mi się w tym roku więcej nie pisać niż pisać… Na ten temat więcej opowiem odrobinę niżej. 

Nie zmienia to faktu, że pomimo takiego milczenia z mojej strony blog odwiedza mniej więcej podobna i stała ilość osób. Dla kogoś, kto na pewien okres czasu zawiesił pisanie - według mnie oczywiście - jest to dobry znak. 

Owszem jest to w pewien sposób spowodowane tym, że materiały publikowane na blogu są wiecznie żywe i nie tracą bardzo na aktualności z biegiem czasu. 

Dodatkowo pisane przeze mnie treści zaczęły się pojawiać na 1 stronie wyszukiwania, co też mnie mocno cieszy. 

Te dwa elementy - znowu według mnie - spowodowały, że blog jest dalej regularnie odwiedzany, co dla mnie jest na ten moment chyba najważniejsze. 

Lepiej będzie to widoczne na statystykach z porównaniem zeszłego roku z wynikami sprzed dwóch lat, które podrzucam poniżej 🙂 

Właśnie na tym wykresie widać, jak to ilość czytelników się ustabilizowała. Nie było może jak poprzednim razem takiej eksplozji jeśli chodzi o ilość odwiedzin, ale moje statystyki też nie spadły jakoś bardzo. 

Ponownie o tym wspomnę. 

Nawet pomimo tego, że przez okres kilku miesięcy nie publikowałem żadnych treści. Ba, całkowicie zniknął z internetu i pojawiałem się w nim sporadycznie tylko po to aby coś przeczytać lub coś podpatrzeć. 

Jest to dla mnie jasny sygnał, że opublikowane do tej pory artykuły są cały czas wartościowe. 

A to cieszy 🙂

Zejdźmy na ziemię

Ale pomimo tych wszystkich zieleni pojawiły się też obszary czerwone. 

Tak jak to miało miejsce, przy okazji drugich urodzin bloga rzuca się w oczy czas trwania sesji. 

I spadł on o połowę. 

A to oznacza, że wcześniej jest zamykany dany artykuł lub (jak pisałem poprzednio) jest on krótszy i czytelnik mniej czasu przy nim spędza. Aktualnie jest to niewiele powyżej minuty, a było powyżej dwóch. 

Liczę, że w tym czasie ktoś znalazł odpowiedź na swoje pytanie, ale sugeruje to, że chyba delikatnie rzecz ujmując przynudzam 😉 

Muszę nad tym popracować 🙂 

Kolejna statystyka dotyczy sesji na użytkownika. Jest Was zdecydowanie więcej, ale zdecydowanie rzadziej do mnie wracacie. A szkoda. 

Co jednak nie dziwi, skoro nie możecie liczyć z mojej strony na regularność. 

Zresztą pokazują to dość dobrze te dwa koła umieszczone z boku podrzuconej wcześniej grafiki. Przyciągam nowych użytkowników, ale niestety nie umiem ich zatrzymać na dłużej. 

Mam nad czym pracować. 

I trzeci obszar, który powinien być przeze mnie wzięty pod uwagę to ten związany ze statystyką zwaną “strony/sesje”, czyli tak bardziej po naszemu ile stron odwiedza przeciętnie każdy użytkownik. 

W zeszłym roku były to trzy strony a teraz już tylko dwie. 

Może to być pokłosie tego co zrobiłem z poszczególnymi artykułami. A mam na myśli przeniesienie linków do powiązanych wpisów na koniec artykułu. Dzięki temu mnie łatwiej jest dodać treści publikowane później do artykułów, które już się pojawiły na stronie, ale chyba Wam nie przypadło to do gustu

Trzeba będzie znaleźć jakiś złoty środek. 

Tak przynajmniej myślę 😉


Zaciekawiony wpisem? Jeśli tak to dołącz do mojego newslettera, aby zawsze być z nimi na bieżąco 🙂 Zaczekaj to jeszcze nie wszystko - dodatkowo otrzymasz DARMOWEGO e-booka pomagającego oszczędzać pieniądze 🙂


Podział na czytelników

Cyferki i statystyki cyferkami i statystykami, ale kto mnie czytał chętniej w ostatnim roku? 

Tutaj ponownie (w zeszłym roku również tak było) to Panie przyćmiły Panów. To właśnie one stanowią lwią część czytelników bloga. 

A może powinienem pisać czytelniczek? 🙂 

Podrzucę też diagram z zeszłego roku. Jak widać szala na korzyść Pań znacząco się przesunęła 😉 

I o ile w zeszłym roku miałem na ten temat teorie, dlaczego tak się dzieje - początki bloga skupiały się na tematyce około ślubnej - to teraz żadna teoria nie przychodzi mi do głowy. 

Jedyny pomysł, jaki mi wpadł, jest dalej związany z platformami social mediów, na których się udzielam. To właśnie one w dużej mierze przyciągały Was moje drogie czytelniczki (a co 😉 ) do mnie na bloga. To akurat najlepiej widać na poniższym diagramie.  

Wiek czytelników

Już zbliżamy się do końca części z wykresami 🙂 

W jakim wieku są moje czytelniczki i moi czytelnicy? 

Nic w tym temacie się nie zmieniło 🙂 Dalej największą rzeszę odwiedzających stanowią osoby w wieku 25-34 lata. Tuż za nimi plasują się użytkownicy 35-44. Co by nie mówić jest mi do Was już coraz bliżej 😉 

Ale największe zmiany widać przy okazji porównania roku 2019 z 2020. Tutaj widać jak wiek osób odwiedzających blog się zmienił. Co widać poniżej. 

Przybyło mi zdecydowanie więcej starszych czytelników a ubyło młodszych. Pomarańczowa część wykresu dotyczy roku 2019 a niebieska - 2020. 

Widać od razu, jak to młodsi czytelnicy ode mnie odeszli a ich miejsce zastąpiła zdecydowanie starsza widownia. Jeśli mogę to w ten sposób powiedzieć oczywiście 🙂


Najczęściej czytane artykuły

Poznaliśmy się już troszkę lepiej 🙂 Także przejdźmy do najchętniej czytanych wpisów, które do tej pory się pojawiły. Muszę przyznać, że sporo w tej kwestii się nie zmieniło, patrząc na zeszłoroczne zestawienie. Nie przedłużając jednak bardziej przejdźmy do top 5 najchętniej czytanych artykułów na blogu.

Podstawowe zasady oszczędzania pieniędzy

Lupa, pieniądze i kalkulator jako symbole analizy swoich finansów i zasad oszczędzania

Niezmiennie piąte miejsce należy do "Podstawowych zasad oszczędzania pieniędzy" 🙂 Od roku nic w tym temacie się nie zmieniło i muszę przyznać, że całkiem fajnie widzieć ten konkretnie artykuł w top 5 najchętniej czytanych wpisów na blogu. 

W końcu podstawy są najważniejsze i bez nich nie wiele można osiągnąć. Nie tylko w oszczędzaniu pieniędzy, ale i w pozostałych aspektach życia 🙂

Dobre nawyki finansowe

Kobieta zaznacza dobre nawyki finansowe w swoim zeszycie

Na czwartym miejscu, tuż poza podium, plasują się zdetronizowane "Dobre nawyki finansowe" 🙂 W zeszłym roku były one na miejscu 3, ale w tym roku się to zmieniło i wypadły one z top 3. 

Taką ciekawostką jest to, że średnio raz na dwa może trzy miesiące ten konkretny artykuł wskakuje do top 3 najchętniej czytanych wpisów na blogu. 

Nie wiem, czym to jest konkretnie spowodowane i dlaczego tak się dzieje, ale jest to swoista anomalia jak dla mnie 🙂 

Dieta pudełkowa - czy Ci się ona opłaca

Poznaj zalety i koszty diety pudełkowej

Trzecie miejsce przypada wpisowi traktującemu o diecie pudełkowej. Taką ciekawostką jest to, że najwięcej czytelników trafia na niego z końcówką roku i z jego początkiem 🙂 

Wiadomo noworoczne postanowienia zrzucenia kilku zbędnych kilogramów robią swoje 😉 Choć odnoszę wrażenie, że nie tylko osoby chcące być fit korzystają z tego rodzaju cateringu. Może kiedyś się skusze na przetestowanie tego na sobie 🙂 

101 sposobów na oszczędzanie

Poznaj 101 sposobów na łatwe oszczędzanie pieniędzy

W zeszłym roku na trzecim teraz wskoczył na drugie miejsce 🙂 A mowa tutaj o artykule, w którym podaje na tacy 101 sposobów na oszczędzanie pieniędzy 🙂 

Muszę przyznać, że z perspektywy czasu całkiem przyjemnie mi się ten wpis pisało i niejednokrotnie był on bazą innych wpisów na blogu 🙂  

Na pewno jest on warty odwiedzenia gdy tylko chce się poszukać inspirujących treści 😉

Teraz chwila na 5 artykułów, które były tuż za wielką piątką 🙂 Wszystkie polecam i kto wie może to one wejdą w przyszłym roku do topki. 

Metoda 6 słoików

słoik wypełniony pieniędzmi jako symbol metody 6 słoików

Numerem jeden w ilości odsłon w tym roku - zresztą w zeszłym roku też - jest wpis o metodzie 6 słoików. Tak mocno wszedł on w algorytmy Pinteresta, że jestem w szoku do tej pory. I nie mogę z niego wyjść 😉

Sprowadza on na bloga zdecydowaną większość czytelników, przez co jest koronowanym i niczym niezagrożonym mistrzem 🙂 

Zresztą polecam ten wpis każdemu, kto szuka sposobu na zarządzanie swoimi pieniędzmi. Nie jest to oczywiście doskonały system, ale na początek sprawdzi się u każdego 🙂


carvertical VIN check


Moje Social Media

Przejdźmy teraz do części skupionej wokół moich social mediów. W końcu moim planem było w nich więcej uczestniczyć 😉 

Muszę też powiedzieć, że w momencie, w którym piszę te słowa, jeszcze nie wiem, które publikacje w social mediach przykuły największą uwagę. Zwłaszcza że w tym - znaczy się poprzednim 🙂 - roku postanowiłem publikować nie tylko posty typowo związane z finansami osobistymi 🙂

Facebook

Na twarzoksiążce najlepiej przez Was odebranym postem był ten skupiający się wokół wpisu "Jak wybrać wózek dziecięcy?". Zdobył on największy zasięg i największa ilość osób przyszła na mojego bloga właśnie z tej publikacji.  Wcale mnie to nie dziwi, bo wybór odpowiedniego dla siebie wózka dziecięcego jest nie lada wyzwaniem. Wcale nie skłamie jeśli powiem, że porównywalnym do wyboru auta 😉 Serio. Ilość opcji konfiguracji, modeli itd. jest masa, a będąc świeżo upieczonym rodzicem, można całkiem nieźle wtopić, nie wybierając odpowiedniego wózka pod siebie. Takie małe info ku przestrodze 🙂

Twitter

Moi Twiterowi obserwatorzy nieźle mnie zaskoczyli w tym roku. Tweetem, który im się najbardziej podobał był ten związany z poprzednim podsumowaniem - a raczej z wpisem o 101 sposobach na oszczędzanie. To właśnie on rozszedł się najlepiej ze wszystkich twettów w zeszłym roku 🙂


Instagram

Na instagramie królowała w zeszłym roku miłość 😉 A raczej wpis mówiący o tym jak rozmawiać o pieniądzach w związku. A to temat często w rozmowach między partnerami pomijany.


Pinterest

A na Pinterest bez zmian 🙂 Najlepiej roznoszącym się pinem w tym medium jest grafika do wpisu o metodzie 6 słoików. To właśnie ten pin jest odpowiedzialny za taką olbrzymią rzeszę osób zaglądających na bloga 🙂

Co się sprawdziło a co nie?

Ok, mamy już za sobą część związaną ze statystykami i publikacjami. 

Teraz przejdę do tego co się u mnie sprawdziło a co nie przez te ostatnie 365 dni. Mam na myśli to, co udało mi się wdrożyć a co niestety jakoś tak nie poszło po mojej myśli. 

A nie poszło sporo, że tak to ujmę i muszę z tego miejsca mocno uderzyć się w pierś. 

Mój plan był zawsze taki, że chciałem dostarczać minimum 52 wpisy rocznie - czyli po jednym w tygodniu. 

Niestety ten rok był dla mnie na tyle intensywny w innych obszarach życia, że z mojego założenia niewiele zostało. Bo krytycznie patrząc przez okres prawie 8 miesięcy, nie opublikowałem nic. 

Nie to, żebym, w tym czasie nie pracował nad treściami, bo tak też nie było, ale częściej były one pisane do “szuflady” niż na bloga. 

Czas na kopniaka

Takim kopniakiem do ich wypuszczenia była współpraca przy tekście o teście PERSO.IN. To właśnie on zapoczątkował ponowne publikacje na blogu. Niestety gdy skończyło się to, co było w szufladzie i należało ponownie wrócić do kalendarza wydawniczego, to się po prostu nie udało. 

Ta nieregularność jest mocno widoczna w statystykach, gdzie w pewnym momencie słupki idące w górę zaczęły spadać.

Chcąc popatrzeć na pozostałe plany, które miałem po drugich urodzinach i ile ich wdrożyłem do tej pory, mogę się tylko połowicznie cieszyć. Co mam na myśli - już piszę 🙂

A może jednak?

Zacznę od newslettera. Zacząłem pisać do moich subskrybentów dwa razy w tygodniu. Z czego drugi mail zawsze jest wiadomością całkowicie prywatną. Czyli taką, która nie wypływa poza grupę moich subskrybentów. 

Planowo pojawia się ona co środę w południe. I o ile byłem jeszcze w trybie publikacji, to tak też pojawiał się newsletter. Niestety w momencie, w którym na pewien czas zniknąłem z sieci to i razem ze mną zniknął na moment newsletter. 

Na jego miejsce wskoczył Twitter, bo jakoś to medium najbardziej mi podpasowało. 

Tajemniczy e-book, który to lada dzień miał się pojawić - jak sam wiesz - nie pojawił się. Znaczy na ten moment, jestem na etapie jego składania. Treść była napisana już od dłuższego czasu, ale jakoś tak nie mogłem tego złożyć w całość. 

Na szczęście na moment publikacji tego wpisu ta mini książeczka jest już na finiszu. Oczywiście otrzymają ją w pierwszej kolejności subskrybenci - taki był przecież zamysł na jej publikacje - oraz zostanie ona dołączona do newslettera. 

Spodziewajcie się jej w swoich skrzynkach niebawem 🙂 

Co do wpisów związanych z tacierzyństwem to już kilka się ich pojawiło na blogu. Więc w zasadzie mogę to potraktować jako pewnego rodzaju sukces. Na pewno są na nie pomysły - synek mi ich podsuwa co nie miara 🙂 - także trzeba uzbroić się w cierpliwość pod tym kątem. 

Już niedługo synek będzie miał roczek a w związku z tym będę mógł przejrzeć wydatki związane z jego utrzymaniem 🙂 

Myślę, że taki wpis może być nader ciekawy, bo artykułów w tej tematyce uważam, że jest za mało. Rozpisują się na nie co najwyżej najważniejsze portale, ale one opierają swoje teksty na danych statystycznych a nie - jak pewnie niejeden rodzic wolałby przeczytać - prawdziwym życiu 😉

No i te nieszczęsne social media, na których to miałem być bardziej widoczny. Niby na nich jestem, ale jednak mnie nie ma. Znaczy się publikuje od pewnego czasu praktycznie codziennie - zwłaszcza na Twitterze i Instastory - ale jednak czuje, że powinienem pojawiać się, znacznie szerzej niż to robię.

Także określenie, że udało mi się połowicznie wszystko ogarnąć jest najlepszym odzwierciedleniem tego jak zeszły rok u mnie wyglądał 🙂

Quo Vadis blogu

Muszę powiedzieć, że już od pewnego czasu mocno zastanawiałem się co napisać w tej części wpisu. Jeszcze zanim się za nią zabrałem, mocno biłem się z myślami na temat tego co powinno się tutaj pojawić. 

Z jednej strony trzeba przyznać, że nadal blog - nawet pomimo kilku miesięcznej posuchy we wpisach - przyciąga czytelników. Co ogromnie cieszy, bo większość wpisów to typowe evergreen, które nigdy - o czym już wspomniałem - nie powinny tracić na ważności. 

Z drugiej jednak strony samemu się w jakiś sposób wyleczyłem z tego, że co tydzień musi pojawić się nowy wpis. Wiem, że taki system publikacji jest już sam w sobie mocno ograniczający i pojawianie się wpisów w tym trybie jest już samo w sobie za rzadkie. Powinienem częściej to robić, ale jak do tej pory nie udało mi się tego przeskoczyć. 

Brak czasu...

Niestety z powodu nie tyle braku czasu - bo brak czasu nie powinien być jako takim wytłumaczeniem - ale jakiegoś wewnętrznego zmęczenia, coraz to częściej zdarza mi się przeciągać pisanie nowych treści. 

Nie to, że brak mi jakichś inspiracji na nie. Moje notatki w Notion pękają w szwach od pomysłów na treści, ale samo ich tworzenie zabiera mi coraz to więcej czasu i ciężko mi stworzyć coś z mojego punktu widzenia wartościowego. Dodatkowo moje myśli zaprzątają jeszcze inne rzeczy, które w okresie intensywnych publikacji mocno poszły w cień (lub w ogóle zniknęły) a teraz ponownie wypłynęły na wierzch, bo po prostu znalazł się na nie czas.

Nie wspomnę o jakichś innych projektach, które coraz to mocniej kołaczą mi się w głowie i chcą ujrzeć światło dzienne.

Brzmi to trochę, jakbym liczył na poklepanie po plecach i powiedzenie “dasz radę” (możesz tak zrobić nie obrażę się 😉 ) to jednak muszę to sobie wewnętrznie sam jakoś przetrawić.

Jednoczesna praca etatowa, bycie ojcem, mężem i chęć tworzenia różnego rodzaju materiałów i wdrażanie nowych projektów jest dość ciężkie. A i ja sam sobie czasem tego nie ułatwiam, bo ciągnie mnie w różnych kierunkach i chęć chwytania wielu srok za ogon - w tym, chyba jestem mistrzem 😉 - tego nie ułatwia.

Co niestety przekłada się na problemy z tym, aby ogarnąć to wszystko.  

Z racji tego na ten rok mam jeden plan - ogarnąć siebie 🙂  

Znaczy się nauczyć się tak pracować, aby nie czuć, że zaniedbuje wszystko i nie robię nic. Wiem, że będę musiał sobie czasami odpuścić jedne rzeczy i skupić się na innych, ale według mnie inaczej się po prostu nie da. 

Tort

I tym oto sposobem dotarliśmy do końca tego podsumowania. Jak się je czytało? Daj znać w komentarzu. A tymczasem zapraszam na kawałeczek tortu 🙂 Takiego z trzema świeczkami 😉 Jeśli jesteś w trybie treningowym to spokojnie dalej jest on "0" kalorii 🙂 Częstuj się 🙂

 

Pozdrawiam i do zobaczenia na blogu.

A i jeszcze jedno - dzięki, że mnie czytasz 🙂

Cześć.

Jakub Skrobacz

Cześć! Mam na imię Jakub, ale wolę jak się mówi do mnie Kuba. Na co dzień pracuje na etacie (niezwiązanym z tematyką bloga), ale za to w nocy, gdy nikt nie patrzy - walczę ze złymi nawykami finansowymi oraz zmęczeniem, bo kto ma małe dziecko, ten wie, jakie to stawia przed nim wyzwania 😉 Dzięki temu nietypowemu hobby (mowa o finansach oczywiście 😉 ) zostałem bohaterem w naszym domu. Zresztą jak wiadomo - nie każdy heros musi nosić pelerynę 😉 Czytaj dalej

Komentarze

Gratulacje z okazji trzeciej rocznicy i życzę Ci kolejnych lat owocnej pracy na blogiem!

A co do braku czasu i problemów z zebraniem się to pisania to miałem i mam dalej ten sam problem. W trzecim roku prowadzenia bloga pomimo wielu pomysłów na wpisy miałem kompletny zjazd efektywności. Później przez prawie 2 lata dyskontowałem wcześniejsze sukesy koncentrując się niemal wyłącznie na współpracy ze sponsorami, aż w końcu blog niemal całkowicie zamarł. W zeszłym roku (5 rok bloga) opublikowałem 1 wpis, który z resztą usunąłem.

Dziś jednak czuję, że jestem w trochę innym miejscu i jako trochę starszy doświadczeniem powiem Ci jedno – warto się zmobilizować i mieć kogoś kto będzie Twoim sumieniem. Od stycznia powoli się odbudowuję i widzę, że pisanie, nawet dla niewielkiej, ale wiernej społeczności ma sens :).

Wychodzi na to, że chyba każdego twórcę dopadają podobne sytuacje 😉 Z tym sumieniem zgadzam się w 100% 🙂 Moje już mi mówi, że spokojnie się wszystko uda 😉

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.