Nasze leniwie spędzone wakacje w Bułgarii

Widok na zatokę Morza Czarnego w Bułgarii

Wakacje w Bułgarii to nie tylko zabawa do białego rana w Słonecznym Brzegu i Złotych Piaskach. Ten kraj kryje w sobie o wiele więcej niż tylko te dwa znane wszystkim wakacyjne kurorty. Można odnaleźć w niej również ciszę i spokój. Zwłaszcza, gdy tego oczekuje się od swojego urlopu.

 

Co ma wspólnego opakowanie chałwy i urlop? I to, i to zdecydowanie za szybko się kończy 😉 Zwłaszcza jak się lubi chałwę i pałaszuje się ją na wakacyjnym wyjeździe. A poniekąd tak wyglądał mój urlop w tym roku 🙂 Jak się zresztą można domyślać po tytule tego wpisu. 

Ten wyjazd miał być też zdecydowanie inny niż wszystkie, które do tej pory odbyliśmy z żoną. Przede wszystkim dlatego, że organizowaliśmy go z małżonką w całkiem innej formule niż dotychczas. Zwłaszcza że była to dla nas swoista nowość, której chcieliśmy po prostu spróbować. 

Dotychczasowe wakacje

Do tej pory wraz z moją drugą lepszą połówką wyjeżdżaliśmy na wakacje korzystając z ofert first minute (polecam tym, którzy mają słabsze nerwy i wolą mieć wszystko przygotowane nawet do ośmiu miesięcy przed wyjazdem 😉 ) lub organizowaliśmy sobie wakacje sami 🙂 Te ostatnie wbrew pozorom też trzeba przygotować ze sporym wyprzedzeniem, aby ich koszty nas nie przygniotły 😉 

Także jak usiedliśmy i zaczęliśmy planować okres urlopowy na ten rok, to doszliśmy do wniosku, że chcemy coś zmienić. No i padło właśnie na wycieczkę organizowaną w całkiem inny sposób niż wybierany przez nas dotychczas - czyli w formule last minute 😉 Z resztą, kiedy jak nie w okresie wakacyjnym należy dokonywać "szalonych zmian" i próbować coś zmienić 😉


Znajdź mnie w social mediach


Przed wyjazdowe założenia

Skoro już mieliśmy wybrany sposób zakupu naszych przyszłych wakacji, trzeba było jeszcze określić, ile nas ma taki wyjazd kosztować. Ustaliliśmy, że chcemy wydać maksymalnie 4500 złotych na dwoje. Czyli po 2250 złotych na głowę. Ciężko powiedzieć czy to dużo, czy mało, ale na pewno coś w tej kwocie powinniśmy znaleźć. Taką mieliśmy przynajmniej nadzieję 😉

Nie skończyło się też jedynie na ustaleniu ceny, która byłaby dla nas akceptowalna. Należało pomyśleć jeszcze nad tym, w jakich warunkach będziemy się urlopować 😉 Początkowo stwierdziliśmy, że będziemy usatysfakcjonowani, gdy hotel będzie: 

  • miał 3-4 gwiazdki, 
  • znajdował się w miarę blisko morza (choć jak będzie się trzeba do niego trochę przejść, to też się nic nie stanie),
  • z dostępem do plaży,
  • posiadał basen, 
  • w ofercie all-inclusive. 

Ja dodałem do tego jeszcze Wi-Fi w całym hotelu oraz siłownię 😉 Tutaj takie zastrzeżenie - z obu tych rzeczy byłem w stanie zrezygnować, jeśli mielibyśmy przekroczyć nasz budżet. Żeby nie było, że jakiś  uparciuch jestem 🙂 No i oczywiście wylot miałby się odbyć z pobliskich miast. Tak na wszelki wypadek, aby nie gnać przez pół Polski lub do Berlina 😉 

widok na nasz hotel w bułgarii

Jak widać pogoda była wręcz idealna 🙂 Zwłaszcza dla naszego hotelu, który jest całkiem nieźle oświetlony 😉

Kierunek bez znaczenia

Sam kierunek przyszłego wyjazdu nie miał dla nas większego znaczenia. Chcieliśmy się wybrać przede wszystkim w takie miejsce, które jak najlepiej spełni nasze wymagania dotyczące hotelu. A czy będzie to bliżej, czy dalej miało dla nas drugorzędne znaczenie. Taki trochę żywioł, który jednak nam zbytnio nie przeszkadzał. Jedyne czego oczekiwaliśmy od docelowego kraju, w którym mieliśmy spędzić czas, to wspaniała pogoda przez cały okres urlopowania. Poza tym wszystkie inne rzeczy zepchnęliśmy na drugi plan.

Hotel nad brzegiem morza czarnego

Choć tutaj zapowiada się raczej mała ulewa 😉

Mając za sobą wszystkie te ustalenia, mogliśmy zająć się w sumie niczym 😉 Bo kto przygotowuje się do last minute w grudniu, jak planuje wylecieć dopiero w czerwcu 🙂 No dobra z tym niczym to trochę przesadziłem 😉 Mieliśmy przez ten czas dalej budować nasz fundusz celowy związany z wakacjami.

Mój paszport

Wspomniałem w ostatnim wpisie, że przygotowania do last minute to nie tylko poszukiwanie odpowiedniej oferty na kilkanaście dni przed wylotem 😉 Z racji tego, że do samego wyjazdu mieliśmy jeszcze sporo czasu to za namową żony wyrobiłem sobie nowy paszport 🙂 Mój stary już dawno uległ przedawnieniu a teraz miałem otrzymać ten nowoczesny z biometrycznymi wskaźnikami do szybszej odprawy 🙂 Tak też zrobiłem i w sumie po około trzech tygodniach cieszyłem się nowym dokumentem. Współczuje tym, co teraz muszą załatwiać swój paszport, bo podobno są spore kolejki i panuje ogólna wakacyjna nerwówka.

Paszport miał mi się przydać (a w zasadzie nam) w razie ustrzelenie fajnej oferty z Turcji, Tunezji lub Egiptu. Ustaliliśmy też między sobą, że w tamte rejony będziemy starać się celować w minimum 4 gwiazdki z naciskiem na 5. Bo wiadomo, gwiazdki gwiazdkom nie są równe i hotele w tamtych krajach znacząco odstają od europejskich standardów 😉 


Zaciekawiony wpisem? Jeśli tak to dołącz do mojego newslettera, aby zawsze być z nimi na bieżąco 🙂 Zaczekaj to jeszcze nie wszystko - dodatkowo otrzymasz DARMOWEGO e-booka pomagającego oszczędzać pieniądze 🙂


Kiedy nadszedł czerwiec

No, ale w końcu czerwiec nadejść musiał i my też zaczęliśmy poszukiwania naszego lasta. Nawet w powiększonym składzie, który zasiliły dwie dodatkowe osoby. Znacie je z wpisu o naszym wyjeździe do Budapesztu. Właśnie po tym wypadzie zaczęliśmy planować kolejną wspólną przygodę i najbliższa nadarzająca się okazja miała nam się trafić właśnie teraz. Czyli w naszym okresie urlopowym 🙂 

Zmodyfikowaliśmy też odrobinę nasze plany związane z wyborem konkretnej oferty. Doszły do naszych założeń dodatkowe podpunkty związane z ciszą i spokojem 😉 Bo właśnie w takiej formule planowaliśmy wypoczywać. Czyli z dala od zgiełku miast, klubów i ogólnego hałasu. Braliśmy oczywiście pod uwagę, że może nam się taka sztuka nie udać, ale przy filtrowaniu poszczególnych ofert mieliśmy w pamięci to, aby zwrócić szczególną uwagę na te dwie kwestie. 

Zrezygnowaliśmy też  krajów nieeuropejskich z powodu sporej ilości ostrzeżeń znalezionych na stronie MSZ. Woleliśmy dmuchać na zimne i spędzić ten czas w spokoju, a nie z głęboko zakorzenioną myślą w głowie, że może się coś stać.

Poszukiwania

Planowo wyjazd miał się odbyć w połowie czerwca, więc nasze poszukiwania oferty last minute rozpoczęliśmy z jego początkiem. Zaczęliśmy wszyscy przeglądać te popularniejsze (jak i te mniej popularne) wyszukiwarki wakacyjnych ofert oraz strony wybranych biur podróży. No i cóż - jak się można było tego spodziewać oferty wyjazdów, które miały się odbywać na dniach były rzeczywiście bardzo tanie i całkiem nieźle przecenione. 

Jednak część z tych propozycji w ogóle nie pasowała do naszych założeń. Zwłaszcza po przejrzeniu opinii o wybranych hotelach na TripAdvisor (link afiliacyjny) i w Google. Wcale mnie to nie dziwiło, że były nadal dostępne skoro miały tyle negatywnych ocen. Nie załamując się, jednak twardo stawialiśmy na swoim, aby znaleźć, to co nas najbardziej interesowało.

wybrzeze morza czarnego w bulgarii

Taki widok mieliśmy praktycznie na wyciągnięcie ręki 🙂

Dlaczego Bułgaria w ofercie last minute? 

W ten właśnie sposób nasz wybór padł na Bułgarię 😉 Oferta, którą wybraliśmy, spełniała wszystkie nasze wcześniejsze założenia. W sumie to takich propozycji było więcej, ale ta była według nas najlepsza. A muszę przyznać, że wybór był dość duży i do ostatecznej eliminacji przystąpiły aż 4 hotele. Sam hotel był całkiem ok - zgadzało się wszystko oprócz (niestety) siłowni. Nie było to dla mnie jednak większym problemem, bo na miejscu okazało się, że całkiem niedaleko jest taka fajna na świeżym powietrzu. A musicie uwierzyć, że trening nad brzegiem morza robi wrażenie 😉 

silownia na swiezym powietrzu

Na takiej siłowni miałem przyjemność trenować w trakcie wyjazdu 🙂

Poza tym sam hotel, który wybraliśmy, spełniał te dwa dodatkowe założenia, które dopisaliśmy sobie do naszej listy życzeń już później. Czyli - ciszę i spokój 😉 Do najbliższego miasta było z 8 kilometrów (choć jak się tam szło, to powiedziałbym, że ze 20 😉 ). Sama mieścina, w której był on położony, składała się jeszcze z trzech innych kameralnych hoteli (podobnych do naszego) i kilku apartamentowców. Ogólnie zero imprez, zero samochodów, żadnego hałasu tylko szum fal o poranku 😉 Normalnie bajka dla kogoś, kto chciał odciąć się od zgiełku miasta. 

widok z mola na miasteczko wypoczynkowe w bulgarii

Na tej jednej fotografii uchwyciłem wszystkie hotele z naszej miejscowości 😉 Wcale jakoś dużo ich nie ma 😉


Plan na wypoczynek

Nasz plan na wypoczynek był w zasadzie dość prosty. Nic nie robić, leżeć plackiem i w zasadzie odpoczywać od wszystkiego i wszystkich. Samo umiejscowienie hotelu dość dobrze nam to umożliwiało, bo nie było gdzie dalej iść niż w najbliższą jemu okolicę. Nam to nie przeszkadzało, bo taki przecież mieliśmy plan. Choć nie obyło się bez małej wycieczki.

nietypowa kapliczka w obrodach krolowej marri w balchiku

Taka niewielka kapliczka znajduje się w Ogrodach Botanicznych Królowej Marii 🙂

Warto zobaczyć będąc w Bułgarii

Z racji tego, że najbliższym miastem był Bałczik, postanowiliśmy sobie zorganizować krótki spacer 😉 A żeby nie był to spacer dla samego spaceru, podjęliśmy decyzje, że przy okazji zwiedzimy Ogrody Botaniczne Królowej Marii. Jest to atrakcja co nie miara - drugie co do wielkości tego rodzaju ogrody w Europie - więc aż szkoda byłoby nie skorzystać z okazji będą praktycznie rzut beretem od nich 🙂 Z resztą w całym wpisie jest dość sporo zdjęć z tych ogrodów. Mieliśmy o tyle szczęście, że pogoda nam dopisała więc kolory, które nas przywitały na miejscu, były fantastyczne. 

Widok na rabaty w ogrodach krolowej marii w bułgarii

Ogrody potrafią urzec nie tylko miłośników roślin 🙂

widok na krzaki i drzewa w ogrodach krolowej marii w bułgarii

Ilość gatunków drzew i krzewów jest oszałamiająca 🙂

widok na morze czarne z ogrodow krolowej marii w bulgarii

W ogrodach można podziwiać nie tylko piękne rośliny, ale i zapierające dech widoki 🙂

biurko z winami przeznaczonymi do degustacji

Próbowaliśmy tylko czterech z nich 😉

Pyszności prosto z Bułgarii

Od razu muszę powiedzieć, że na co dzień nie piję alkoholu. Nie mniej jednak zwiedzając ogrody botaniczne Królowej Marii, ma się możliwość skosztowania robionych na miejscu win. Takiej okazji nie warto przepuścić, ponieważ nie są one dostępne nigdzie indziej na świecie. Można było je dostać tylko w miejscowym sklepiku lub kupując przez stronę internetową.

polka z winami

Niektóre z tych win mają ponad 100 lat i są produkowane tylko w Bałcziku:)

 A - przynajmniej jak dla mnie - były to dość ciekawe wina. Znaczy się uzyskiwane z ciekawych składników. Bo kto to widział otrzymywać wino z buraka, rodzynek (tak dobrze czytacie 😉 nie z winogron), fig oraz róż 🙂 I co jak co, ale wszystkie były fenomenalne. I w smaku i zapachu 🙂 Polecam każdemu spróbować, jeśli tylko będzie miał możliwość. A na pewno będzie miał, ponieważ kupując wejściówkę do ogrodów automatycznie dostaje się możliwość degustacji wina 😉 

Przy okazji samej degustacji jest też okazja spróbowania lokalnej chałwy. I o ile taka dostępna u nas w kraju jest wytwarzana z sezamu (ja wręcz przepadam za chałwą) to ta, którą mieliśmy możliwość skosztować była otrzymywana z ziaren słonecznika 🙂 W swojej strukturze była bardziej “nitkowata” niż taka zwykła chałwa z sezamu 😉 Nie mniej jednak również ją polecam. W smaku rewelacyjna.

czerwona roza w ogrodach krolowej marii

Jedna z wielu gatunków róż, które można było zobaczyć w ogrodach botanicznych.



Róże z Bułgarii

Na miejscu oprócz tych dwóch przysmaków można było jeszcze wypróbować żelki, konfitury itp. rzeczy wytwarzane z róż. Sama Bułgaria z róż słynie, więc nie dziwi fakt tego, że praktycznie na każdym kroku można się było natknąć na produkty wytwarzane właśnie z tego kwiatu. W ogrodach królowej Marii była nawet specjalnie tylko dla tych roślin wyznaczona sekcja.

rozana sekcja w ogrodach krolowej marii w bulgarii

Cały ogród jest praktycznie kilkanaście metrów od wybrzeża Morza Czarnego 🙂

Kilka gatunków kaktusów z ogrodów botanicznych krolowej marii w bulgarii

To tylko skromny wycinek całej kolekcji kaktusów, którą można zobaczyć.

Kaktusowo

Oprócz części poświęconej różom na terenie ogrodu znajduje się też olbrzymia kaktusiarnia 😉 I to chyba jedna z największych na świecie. Jest w niej podobno 250 różnych odmian kaktusów. Prawdziwa gratka dla tych, którzy lubią te kolczaste rośliny 😉 Szczerze, to jest to coś dla mnie, bo u nas w domu to mnie częściej zdarza się zapomnieć o podlewaniu kwiatów niż odwrotnie 😉

Kaktusy z ogrodów krolowej warii

Ilość gatunków jest oszałamiająca 😉

Olbrzymie okazy kaktusów z ogrodów królowej marii

Okazy, które można zobaczyć są na prawdę olbrzymie

Małe kaktusy poustawiane w doniczkach w ogrodach krolowej marii w bulgarii

Ale są też kaktusy bardziej domowe 🙂 Zdecydowanie coś dla mnie 🙂

Warto spróbować będąc w Bułgarii

Poza tymi dwoma przysmakami, które mieliśmy możliwość spróbować w ogrodach królowej Marii (a nawet kupiliśmy kilka puszek chałwy do Polski) zasmakowałem jeszcze w dwóch dość specyficznych potrawach. 

Pierwszą z nich były Bułgarskie pączki zwane Mekici. Natknąłem się na nie całkiem przypadkiem (z resztą tak samo, jak na drugą potrawę 😉 ), bo po prostu myślałem, że jest to coś na kształt kurczaka w panierce smażonego na głębokim tłuszczu. Nie dość, że byłem mocno zaskoczony tym, że nie było to mięsem, to do tego było jednocześnie słone i słodkie 🙂 Bardzo fajne połączenie tych nietypowych smaków w formie czegoś na kształt pączka. Dopiero później doczytałem, że jest to właśnie typowa bułgarska potrawa wytwarzana na bazie drożdży i połączonego z nimi jogurtu naturalnego. A nie wiem, czy wiecie to właśnie Bułgaria jest jego mekką 😉 

Drugą potrawą, która bardzo mi przypadła do gustu była Banica. To danie nieumyślnie pomyliłem z omletem 😉 Znam się na kuchni jak mało kto 😉 Jest to danie na bazie mąki pszennej i oleju przekładane białym serem. Całość jest później zapiekana w piekarniku. Od momentu jak na to wpadłem, było to dla mnie danie numer 1 na śniadanie. A po dodaniu ostrego sosu to już w ogóle smakowało rewelacyjne. Także jak będziecie mieli kiedyś możliwość spróbować obu potraw to gorąco polecam 🙂

Zachodzące słońce nad górami

Podsumowanie kosztów wyjazdu do Bułgarii

Ostateczne koszty naszych wakacji delikatnie przekroczyły nasze bazowe założenia. Za samą wycieczkę zapłaciliśmy 4526 złotych. Teoretycznie przekroczyliśmy nasz budżet jedynie o 26 złotych, co nie zmienia faktu, że dalej go przekroczyliśmy 😉 Do tego należy doliczyć jeszcze 230 złotych dodatkowych wydatków około wyjazdowych. W ich skład wchodzą zakupy poczynione na miejscu, wejściówki, transport w kraju na lotnisko, parking itd. Na szczęście budując fundusz wakacyjny, przewidzieliśmy dodatkowe wydatki, więc byliśmy na nie odpowiednio przygotowani. A nawet mógłbym rzec, że nam trochę zostało 😉

Czy można było zorganizować taki wyjazd last minute za mniejsze pieniądze? Oczywiście, że można 🙂 I nawet teraz przeglądając dostępne oferty, można znaleźć takie do 2000 złotych i mniej. Wszystko jednak zależy od tego, jakimi funduszami się dysponuje oraz na jakie ustępstwa chcemy się zdecydować. W naszym przypadku byliśmy skłonni przekroczyć nieznacznie nasz budżet właśnie po to, aby hotel, w którym zamieszkany spełnił nasze wymagania. Pewnie w innym przypadku zrezygnowalibyśmy z niego na poczet czegoś innego. Dlatego warto zawsze być przygotowanym na (nawet delikatnie) wyższe koszty, niż je przewidzimy na początku. Te niewykorzystane pieniądze zawsze będą mogły zasilić nasz budżet domowy lub wydamy je po prostu na miejscu na jakieś ekstra przyjemności 😉 W końcu są wakacje więc należy z nich dobrze skorzystać 🙂

Stara łódka rybacka wyciągnięta na brzeg i postawiona w okolicach hotelu

Ona już się nie nadaje do pływania, ale świetnie wkomponowano ją w teren wokół hotelu 🙂

Wakacje w Bułgarii - kilka porad

Tak już na koniec tego wpisu mam kilka porad dla osób, które planują wyjechać na wakacje do Bułgarii. To są takie informacje, które warto wiedzieć, aby nie czuć się zaskoczonym, przebywając na miejscu.

Plaga owadów

Warto przed wyjazdem przygotować się na sporą ilość owadów. Nie jest to, może normą, ale w okresie, w którym myśmy przebywali na terenie Bułgarii, było istne zatrzęsienie komarów i much. Nawet w hotelowym lobby była możliwość kupienia specjalnej opaski zabezpieczającej nas przed fruwającymi krwiopijcami, ale jej cena była nieadekwatna do tej, za jaką taką samą opaskę można kupić w kraju. Warto pamiętać o jakimś środku przeciw ukąszeniom, aby na miejscu nie narażać się na ekstra koszty.

Wymiana waluty

Lewa bułgarskiego (czyli walutę w Bułgarii) swobodnie można kupować za złotówki. Te kantory, które mijaliśmy, będąc w Bałcziku, bez większego problemu przyjmują polską walutę. Jednak w niektórych sytuacjach lepiej jest kupować za euro 🙂 Dlaczego? Ponieważ lew bułgarski jest “zamrożony” względem waluty europejskiej w stosunku 1 do 1,96. Czyli za 1 euro zapłacimy 1,96 lewa bułgarskiego. Więc przy odpowiednim kursie bardziej będzie się nam opłacać, kupić u nas w kraju euro i w Bułgarii wymienić je na lewy.

Dlaczego wspominam o zakupie waluty? Przede wszystkim dlatego, że poza większymi ośrodkami turystycznymi nigdzie kartą się nie zapłaci. O ile przy niektórych hotelach są bankomaty itd. to będąc trochę dalej od cywilizacji można zaliczyć niezłego zonka mając w portfelu tylko kartę płatniczą. Zresztą jestem zwolennikiem tego, aby w razie “w” mieć przy sobie zawsze gotówkę. Nie musi być jej też jakoś dużo. Byleby na butelkę wody wystarczyło 😉

Żółta taksówka w bulgarii

Dwa razy bym się zastanowił, zanim wsiadłbym akurat do tej taksówki 😉

Dogadaj się przed przejazdem

Z racji tego, że myśmy wypoczywali odrobinę dalej od takich typowo turystycznych zakątków Bułgarii musieliśmy się nastawić na pewne niedogodności związane z podróżami. Zwłaszcza że transport międzymiastowy praktycznie nie istnieje 😉 Albo nie istniał w naszym rejonie 😉 No, chyba że liczymy żółte taksówki. To jest to bardzo fajna opcja do przemieszczania się (nawet) pomiędzy miastami 🙂 

Warto jednak jeszcze zanim się wesoło zasiądzie do takiej taksówki dogadać się z kierowcą odnośnie ceny za przejazd. Podobno zdarzają się sytuacje zawyżania końcowego rachunku. Nieuczciwy kierowca będzie starał się w ten sposób wyciągnąć dodatkowe pieniądze od nas. Więc dobrze zrobimy, ustalając kwotę za przejazd, jeszcze zanim wyruszymy w drogę. 

Wynajmując auto

Chcąc wynająć samochód w Bułgarii, warto dobrze mu się przyjrzeć. Nawet bardzo dobrze i jeszcze przed odbiorem porobić dużo zdjęć i spisać wszystkie przez nas zauważone wady. Wszytko to po to, aby przy jego oddawaniu nie było problemów i próby wyłudzenia od nas dodatkowych pieniędzy.  

Nie to, żeby to była praktyka sprawdzająca się jedynie w Bułgarii. Powinniśmy wyrobić sobie taki nawyk przy każdorazowym wynajmie auta. Pamiętajmy również o wykupieniu dodatkowego ubezpieczenia, jeśli będzie taka możliwość. Tak na wszelki wypadek 😉

Zabezpiecz dokumenty

Nikogo nie zaskoczy to, jak napiszę teraz, że warto mieć swoje dokumenty dobrze zabezpieczone. Zwłaszcza że w Bułgarii jest jakaś taka dziwna mania na ich przywłaszczanie wraz z całym portfelem. I nie jest to niczym dziwnym, bo praktycznie na całym świecie wszelkiego rodzaju kurorty turystyczne są nawiedzane przez plagi złodziejaszków. Niestety wychodzi na to, że w Bułgarii jest to jeszcze bardziej nagminne niż w innych częściach świata. 

Warto o tym pamiętać i przygotowując się do wyjazdu na wakacje zostawić w domu te cenniejsze dla nas rzeczy. Wiadomo, dokumenty mieć musimy, ale warto jest, dla własnego spokoju, oddać je na przechowanie do sejfu. Ewentualnie pilnować ich jak oka w głowie. Zwłaszcza że aby ponownie je wyrobić, będzie trzeba przejechać praktycznie całą Bułgarię. 

Wypatruj delfina

Jeśli pragniecie zobaczyć na swoich wakacjach prawdziwego delfina, to nadarzą się Wam ku temu dwie okazje. Albo będziecie musieli wybrać się na wycieczkę do oceanarium, albo poszczęści się Wam i wypatrzycie nad taflą wody dużą ilość ptaków. Co oznacza taki widok? To, że najprawdopodobniej tuż pod powierzchnią wody znajdują się delfiny, które żerują na rybach. A to naturalnie przyciąga okoliczne ptactwo 🙂 Kto wie może Wam się uda dostrzec pośród fal tego morskiego ssaka. Mnie się ta sztuka nie udała.

widok ma morze czarne z pokoju hotelowego

Gdy budzisz się i za oknem masz taki widok....

Jak oceniam Bułgarię?

Na pierwszy rzut oka po wylądowaniu w Bułgarii odniosłem wrażenie, że ten kraj stanął trochę w miejscu. Czuć i widać, że kiedyś należał do Związku Radzieckiego. W sumie sama Bułgaria była marzeniem wyjazdowym wielu osób w tamtym czasie.

Nie mniej jednak nie jest ona odległa jakoś bardzo od naszego kraju. Widać olbrzymie przemiany, jakie aktualnie się dokonują i idące za tym rozwarstwienie społeczne. Obok pięknych domów i resortów stoją pozbijane byle jak chatki i pustostany olbrzymich hoteli. O ile nie jest to widoczne w tych typowych wakacyjnych kurortach (Złote Piaski lub Słoneczny Brzeg) to poza nimi można bez problemu natknąć się na takie widoki. 

Sam kraj jednak jest bardzo piękny. Górzyste tereny z widokiem wprost na Morze Czarne. Dla osób, które poszukują atrakcyjnych miejsc i nie przeszkadza im odcięcie się od cywilizacji to na pewno to wszystko znajdą w Bułgarii. Zwłaszcza gdy wybierzemy tę część wybrzeża, która jeszcze nie jest opanowana przez turystów 😉  

Z czystym sumieniem mogę Wam polecić ten kraj jako cel Waszych przyszłych wakacyjnych podróży.  

Macie już wybrany cel swojego wakacyjnego wyjazdu? Dajcie znać w komentarzach gdzie
w tym roku wyjeżdżacie na wakacje. I czy w ogóle to robicie? 😉 

Pozdrawiam.

Jakub Skrobacz

Cześć! Mam na imię Jakub, ale wolę jak się mówi do mnie Kuba. Na co dzień pracuje na etacie (niezwiązanym z tematyką bloga), ale za to w nocy, gdy nikt nie patrzy - walczę ze złymi nawykami finansowymi oraz zmęczeniem, bo kto ma małe dziecko, ten wie, jakie to stawia przed nim wyzwania 😉 Dzięki temu nietypowemu hobby (mowa o finansach oczywiście 😉 ) zostałem bohaterem w naszym domu. Zresztą jak wiadomo - nie każdy heros musi nosić pelerynę 😉 Czytaj dalej

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.